Na chwilę przed MŚ oczami zawodników
Już od jutra w Tel Avivie szóstka polskich narciarzy wodnych rozpocznie walkę o medale mistrzostw świata za wyciągiem. Anna Moś, Justyna Mazurkiewicz, Dawid Kazek, Jan Galinowski, Jakub Rutkowski, Krzysztof Bernatowicz oraz Mateusz Krzywiński dzielą się wrażeniami z pobytu w Izraelu.
- Pogoda dopisuje, jest około 32 stopni. Ja jestem jeszcze na antybiotyku bo miałem anginę, ale już zacząłem normalnie trenować. Warunki mieszkaniowe mamy dobre, wyżywienie również, choć jest dość drogie – komentuje Krzysztof Bernatowicz. - Warunki do skoków są złe, podczas najazdu jedzie się tak blisko brzegu, że można go dotknąć ręką. Sam boję się, że w niego uderzę. Poza tym jest tak płytko, że zarówno Kuba jak Mateusz porysowali od spodu narty o kamienie. Dobre jest natomiast to, że jezioro jest bardzo małe i nie robi się fala, nawet gdy mocno wieje. Więc są to bardzo dobre warunki do slalomu i figur. Podczas treningów poważnemu wypadkowi uległ nasz główny konkurent, Tomas Bauer. Podczas upadku stracił przytomność i został przewieziony do szpitala. Zawody już jutro i wszyscy mamy dobre nastawienie, mając nadzieję na jak najlepsze wyniki – dodał Krzysiek.
- Ogólnie jest bardzo fajnie, w niedzielę na treningu wiało troszkę, ale już warunki sie poprawiły. Z hotelu mamy około 10-15 minut do akwenu, codziennie jeżdżą busy, które zawożą nas nad wodę i stamtąd zabierają o określonych godzinach – dodaje Justyna Mazurkiewicz.
- Wyciąg w porównaniu z tym, na którym trenowaliśmy tuż przed mistrzostwami w Havirovie, bardzo sie rożni jest bardziej miękki, inaczej ciągnie na slalomie. Akwen został troszeczkę poszerzony ale i tak zdarza się czepiać nartami o plażę i kamienie... Wszyscy są jednak optymistycznie nastawieni i z niecierpliwością czekają na zawody – podsumował Jakub Rutkowski.
W mistrzostwach świata w Izraelu wystartuje 12 zespołów. Zawody potrwają 3 dni (7-9 października), a do zdobycia są medale w trzech konkurencjach: jeździe figurowej, skokach, slalomie oraz w klasyfikacji drużynowej.